Najlepszy

CHOK, Deobson, Marta Wólczyńska, MAZ

Byłam najlepszą ze wszystkich które miałeś Byłeś najlepszym ze wszystkich które miałam Chociaż nie jesteś warta tego numeru Byłem najlepszym ze wszystkich jakich kiedykolwiek miałaś A Ty wolałaś być z typem co cię ciągle napierdalał Spakowałaś walizki na moich oczach Byłem bliski ale dziś bym to pierdolił a nie kochał Ścieram brokat z mojej skóry nie jest Twój Mam na sobie jej perfumy ale zapach nie jest Twój Nasz pokój nie jest Twój w ogóle to już nie jest nasz Tak go nienawidzę że przez Ciebie nie chcę tutaj spać Nie ma gwiazd zgasły jak ogień w Tobie Ale płatki róż ode mnie nosisz na sobie pod spodem Żaden koleś nie da Ci tego na co dzień Chociaż prezentujesz się naprawdę spoko przed Nikonem Chciałaś na mikrofonie mieć o sobie numer Pewnie tego pożałujesz ale powieś go przed ślubem Nie ma drugiej takiej jak Ty mi wmawiałaś Ale ja jestem najlepszy ze wszystkich tych których miałaś Nie będziesz już nic mówił mi i kazał mi mogę robić swoje Wychodź za drzwi nie wracaj nigdy Zabieraj wszystko to co nie było moje Bo tyle jeszcze mogę dać tyle pięknych słów Czułych ust i wspomnień Komuś kto doceni fakt że mam wiele tak wiele i tyle dam Nie próbuj nawet grać poznałam tyle ról w ilu grałeś nie wiem Sama też potrafię tak więc lepiej nie mów mi więcej co znasz Mijałem światła miasta szybko zapieprzał puls W syfie na parę lat zamknąłem swoje serce na klucz Moje serce jak lód mózg napędzany whisky Z moich ust czuły chłód mówiły że jestem sukinsyn Z moich ust padały słowa nie zawsze zgodne z prawdą Egoistycznie się chowałem za podwójną gardą Zdrada podobno boli nie wiem musisz spytać ich Nie będę kłamał że mi teraz za to wszystko wstyd Widziałem sporo szorowałem twarzą po bruku Na kacu w planach miałem rytualne seppuku Szukając siebie raczej szukałem ciągle jej Chciałem powiedzieć wreszcie o kimś „best I ever had" A teraz słyszy śmiech jak mijamy się przytula I widzę większy sens jakbym wszedł na wyższy pułap Inaczej patrzę już na życie inaczej na świat I bez dwóch zdań wiem że z nią tu jestem więcej wart Bo tyle jeszcze mogę dać tyle pięknych słów Czułych ust i wspomnień Komuś kto doceni fakt że mam wiele tak wiele i tyle dam Nie próbuj nawet grać poznałam tyle ról w ilu grałeś nie wiem Sama też potrafię tak więc lepiej nie mów mi więcej co znasz Nigdy nie byłem najlepszy w związkach byłem świnią I chamem bez skrupułów by coś spieprzyć ot tak One dziwią się same że chciały być ze mną wtedy Gdy pytają czy chciałbym dziś przeszłość zmienić nie Czuję się jakbym zawsze był sam Co gorsze tak na prawdę zawsze chciałem być sam Zacząłem dzień w dzień chlać jak pojeb Pozornie odsuwając żal gdzieś w cień na moment Gdzieś w tle na moment zgubiłem osobowość Poprzez ogrom kłamstw które mógłbym objąć dłonią dziś Myślę o tym gdy nie mogę spać Bo już sam nie potrafię spojrzeć sobie w twarz Wartości te wyższe nie znaczyły dla mnie nic Deptałem je i przez to że sam znam je dziś Często czuję strach że gdy zerknę w tył Przeszłość wszystko co mam ot tak zetrze w pył Bo tyle jeszcze mogę dać tyle pięknych słów Czułych ust i wspomnień Komuś kto doceni fakt że mam wiele tak wiele i tyle dam Nie próbuj nawet grać poznałam tyle ról w ilu grałeś nie wiem Sama też potrafię tak więc lepiej nie mów mi więcej co znasz Co znasz bo wiem że wiem już więcej ja będę mówić nie chcę Odejdziesz kiedy zechcę bo wiem że wiem już więcej

Written by: Lyrics Licensed & Provided by LyricFind

Create your own version of your favorite music.

Sing now

Kanto is available on:

google-playapp-storehuawei-store