Serce Inaczej Pompuje Krew

Deobson, Te-Tris, ROVER, DJ Flip

Przeszedłem piekło jako dziecko jebać Dante i Inferno Bóg mi świadkiem że ten rap jest dla mnie więcej niż komedią Poznałem ciemność gryzłem jak stado wygłodniałych psów Niektórzy myślą że mnie znają a kurwa taki chuj Ten cały brud mógł ze mnie zrobić psychopatę Zrobił ambitnym Polakiem co pcha prawdę w dyskografię Chyba tylko w rapie syf to napęd najlepsza woda na młyn Szkoda że kłamców tylu że. Przestań szkoda nam sił Patrz na tych weź za łeb każ im słuchać Teraz każdy chce mieć SWAG miałem go więcej w dziurawych butach Mają piórka w dupach chuja w uszach pierdolą że mają flow Są nikim przy tych co wersy mogliby pisać własną krwią Nam życie każe być jak król i błazen Nam życie każe być jak ambasador cudzych marzeń Do góry razem za emocje niech kochają nas Za ambicję fly or fly Niech inni robią sobie rap bez emocji Są tacy co mają u mnie props dożywotni Odbezpieczone colty ciarki na rękach otwarty konflikt Wszystko na tacy macie w autobiografiach Napierdalam gorzką prawdę na trackach Próbowałeś kiedyś oswoić śmierć Ja próbowałem. Wiem nie da się Jak idę zostawiam głębokie ślady Jak czytam co piszę to czuje się nagi Emocjonalne katharsis Pierdole archetyp że muszę być twardy Nie ma emocji nie ma rapu dla mnie Chcę czuć to życie tak jak nóż na gardle Zdarte podeszwy odciski na nogach Po sukces trzeba wchodzić po schodach Nigdy nikt nie podstawił mi windy Prędzej nogę chociaż wszyscy niewinni Słowa muzyka chcę widzieć obrazy Klatka po klatce przedstawiam obrazy Oddycham tym samym powietrzem co oni Serce inaczej pompuje krew I sam przed sobą próbuje się schronić Wyrywam dren i zostaje blizna Ból uszlachetnia podobno nie chciałem sprawdzać Zostałem zmuszony niestety Nie wiem może to prawda Oddycham każdy oddech mnie cieszy Boje się że kiedyś zabraknie tlenu Idę ulicą mijam ją co dzień Śmierć stoi w cieniu Znowu zgubiłem temat zawracam Chcę wypluć wszystko na tej płycie Brud się wylewa dużo żalu Bez dwóch zdań jednak kocham życie Zostaw emocje tym co zlizują krew na wargach Moje byłe mają usta pokąsane w śladach Jak czuję to tak że coś po sobie zostawiam Pęka szklanka u progu drzwi padam Nadal nie potrafię wejść w nawias Żyć jak ludzie co nie potrafią wyjść poza nawias I pół dnia grać bez celu na padach Biorę płaszcz idę czuć deszcz bo pada Jeśli mam swój dom gdzieś To złap mnie za rękę i pójdę za Tobą Przysięgam Ci kurwa leczyć się co dzień Przestać krzywdzić tych ludzi obok Mam gdzieś w sobie światło ponoć Zbyt często chuj mnie obchodzi ono Tu gdzie jestem pierdolę rap bez treści Układam słów klocki hashtag Tetris Każdy wers podpisałem Imieniem i nazwiskiem po swoich przodkach To co we własnej krwi skąpałem Służyło od zawsze za prawdy kompas Jeżeli serce można zatrzymać żalem To nie płacz tylko pij za mnie do dna Trzymam w dłoni ścięty talent Choć dostałem ich garść od Boga Serce emocji lombard Dusza tylko to mnie trzyma By nie zapominać że ta droga to cała prawda o nas Reszta może z moich słów robić bilans Bo licz kurwa ile razy wspominałem o Ojcu i Matce Potem obejrzyj drzewo życia Malicka I posłuchaj co powie o naturze i łasce Słuchaczu módl się za prawdę Za rap grę i szczerość wiarygodnych MC Bo co jeśli jej zabraknie Kto zastąpi tych szczerych po śmierci

Written by: Lyrics Licensed & Provided by LyricFind

Create your own version of your favorite music.

Sing now

Kanto is available on:

google-playapp-storehuawei-store