Człowiek

Deobson, 300 Mil Projekt, Tek, Jazzy

On nauczył nauczył Nauczył się myśleć ale zawsze czuł obdarzony był instynktem Z tym sie mierzy na codzień to co dodaje odwagi w nas Płonie jak ogień nie raz czyni tą prozaike trudną kto Człowiek bije rekord bierzni na protezach odkrywa serce umysł A kiedy mu zawierzasz on wbija w plecy nóż umie masowo mordować Tak samo dobrze jak modlić się za swojego wroga a duch który nie da się złamać Nawet kiedy złamane jest ciało kocha tą wolność i za nią oddaje nie mało Kocha tak mocno że staję się ślepy na szarość i wybrzmiewa symfonią by go nie zapomniano Otworzył tę doskonałość dźwięków przyciśnięty do muru pozbywa się lęku On to niepodległościowy zryw on jeżeli trzeba pozbawi się kończyny i zrobi to by żyć O to ja o to ty my skategoryzowani jak mieszkańcy polski b co tak pali Mnie w tych etykietach ten kraj zabiera wiarę non stop wyrywa Mu ją z rąk wiem że wyjdziemy na prostą poznamy co to godność największy skarb Od lat już marzę żeby moja rodzina zaznała jej chociaż raz sam znajdź co jest sposobem By nie zgineło w tobie to co daje ci to miano człowiek Mija czas który wciąż chcesz dogonić Boisz się żę nie zdąrzysz Być z ludźmi któtch kochasz dziś Zatrzymaj się jeśli nie chcesz się zgubić Jak długo można się siłować ze wskazówkami zegara kiedy chcesz być a nie możesz być Choć sie starasz wiesz czym jest strata chesz spokoju nie blichtru chwyć moją dłoń Przeżyj to dotknij zmysłów stał jak manekin zresztkami twarzy w dłoni z kliszą napsotów Wyblakłych tak prześwietlonych iluzja ciąży ksztusi nie dał poznać po sobie ten krawat dusi Odbicie w lustrze to inny człowiek ile można znieść wstawania z kolan i upokorzeń Czas nie czeka człowiek sobie największym wrogiem to nie potyczka z bogiem Tu i teraz ty i twój płomień możesz wyrwać sobie serce zgasnąć pozwolić odejść Twoje królestwo twój czas abstynencji twoja rodzina twoje ja tylko ty możesz to skreślić Musisz biec choć przebiec byś miał 300 mil w dobe musisz biec choć byś miał Wykuć siebie sam w sobie to człowiek Mija czas który wciąż chcesz dogonić Boisz się żę nie zdąrzysz Być z ludźmi któtch kochasz dziś Zatrzymaj się jeśli nie chcesz się zgubić Wychodzę z domu na mróz i mijam smutnych ludzi mijam i pytam sie sam Czy chciałbym sie tutaj gubić czasem mam chęć zapytać jak się ten człowiek zgubił Znam kilku typów co życie dało im w kość porządnie widziałem ojca chował syna Płakał potwornie sam też się czasem gubię z nadzieją walczy rozsądek Tylko pozornie jak patrzysz z boku to jest okej mama w nierównym starciu z rakiem U taty z sercem jest źle siedzę w szpitalu z mamą kolejna chemia z kroplówek Ma tyle siły nadzieji miłości dla mnie to cudem jest i dawno sens nic nie znaczy Już nie szukam odpowiedzi nie oddam wspomnień nie oddam łez nie oddam przeżyć Szczeniacki styl sporo głupot noce na ulicach nie wiem co to wojskowy tryb Wiem co to oparcie w rodzicach życie nam dało w kość ktoś postawił na nas krzyżyk Ja miałem pić miałem ćpać zapierdalać jak syzyf zapierdalam jak widzisz Nostradamus widzi moje plecy jedna miłość jeden cel jeden wers dla was leci Mija czas który wciąż chcesz dogonić Boisz się żę nie zdąrzysz Być z ludźmi któtch kochasz dziś Zatrzymaj się jeśli nie chcesz się zgubić

Written by: Lyrics Licensed & Provided by LyricFind

Create your own version of your favorite music.

Sing now

Kanto is available on:

google-playapp-storehuawei-store