Kfuc! Kfuc!

Adi Nowak, barvinsky

Pamiętam się w kks ie w gronie juniorów I ją z kks em w nosie i nosem w kks sie Książki krzyżówki sudoku Hejtuje tłumoków Zawsze ma book'a u boku Choć nie stawia nikt na nią Ani też ona nikomu Do ubioru nie przykłada Wagi no fakt trochę waży Lecz daj jej z pół roku Jest kompletna z kompleksami I bez komplementów dupy Bez drugiej połówki też bo Przecież wie że sama jest drugą i pierwszą Jej główne upodobanie to Jebanie reguł grupy Wyciąga popcorn z mikrofalówy I słucha co za głupoty pieprzą ee I ploty się piętrzą ah te Ploty mnie męczą Aż strach na wróble Pomyśleć co w głowach te wsioki mieszczą Cipa się chwali butami sukienką Kjerwa mam wyjebane w ich dresscode Cipa się chwali tipsami torebką Kjerwa mam wyjebane w ich dresscode Ich największy sukces Wyjść spod rynny w deszcz joł Ich największy burdel to Ten pod ich hair'ami I jeszcze czynny w dzień o Wejdziesz tam tylko z modnym etui i Designerskimi skarpetami A nie że się bujasz bez Gucci i mani i pedi i louis A nie że nie kumasz że Dzisiaj nie można już nie Mieć stylówy kurde jak ci nie shame Czemu jeszcze brak ci dziary I wogle masz szeroką dupę Ja mówię ci nie no porobi przysiady pobiega I będzie super a ty że nie Ciągle odmawiali ci jakbyś była paciorkiem Uroda chłopaki ciuchy i pieniądze I ciągle ich brak brak brak Mijałeś zlewałeś wątpiłeś gardziłeś Tym brzydkim kaczątkiem A przecież mówiłem ci że się wyrobi I dzisiaj jest dobra jak fuck fuck fuck Jak fuck fuck fuck dobra Jak fuck fuck fuck Chciałbyś ją fuck fuck Fuck sam chciałbym ją Fuck fuck fuck Mijałeś zlewałeś wątpiłeś gardziłeś Tym brzydkim kaczątkiem A przecież mówiłem ci że się wyrobi I dzisiaj jest dobra jak fuck fuck fuck A ona odmówiła jak chciałeś ściągnąć Na kole czy spisać homework Trzeba było na kwadracie a Nie teraz matole mi lizać odwłok I kto by przypuścił że dziś Bywa hot hot rzadziej niż Dzień w dzień częściej niż Noc w noc Cipo otrzeźwiej z tych fot fot Idiotko licz pole fackera wpisanego w okrąg Dzisiaj to na nią miewają mokro Znasz takich panów Ona na paka ma w platerach Pieczoną kwa kwa a tamta Cała paka życiowych parów Na stacjach hot dog na Łapach hot spot na baniach blok blok W planach żadnych planów I bana non stop kiedy my Paralotnią i nawet nie Myślimy o lądowaniu I jebię cię quo quo statusie Mam cię na muszę Nie będę siedzieć na murze Nie widzę nic spoko także pod tym sklepem Ty ciągle jesteś na webie Ciągle cię nie ma na gus ie Dziś mija mnie klasowy śmieszek łobuzek I szkoda że nie nabrał pewności siebie To dziś proszę w usta wody Zginaj nogi w stawach i proszę przepraszać Mój life to zawód a jak twój zawody Jak wąż ogrodowy proszę się nie zrażać Mija kopa czasu pytam co tam brachu Byt masz tak chujowy że aż się chcę kłamać My dipy na bity na fifi za pliki za gigi Za płyty aż pita przemaka Dziś robię im download ubrania A jak ci się nie chce zamachać niczym familiada To zainterere seksem z tobą Będzie łapa Nie od razu będzie wprawa Częściej będą zlewać jak cwera i kpić Ty spytasz no gdzie te brawa Nie było ich nie raz a teraz jest git Ciągle odmawiali mi coś jakbym był paciorkiem Uroda dziewczyny ciuchy i pieniądze I ciągle ich brak brak brak Mijałaś zlewałaś wątpiłaś gardziłaś Tym brzydkim kaczątkiem A przecież mówiłem ci że się wyrobię I dziś jestem dobry jak fuck fuck fuck Jak fuck fuck fuck dobry Jak fuck fuck fuck Chciałabyś fuck fuck Fuck też chciałabyś Fuck fuck fuck Mijałaś zlewałaś wątpiłaś gardziłaś Tym brzydkim kaczątkiem A przecież mówiłem ci że się wyrobię I dziś jestem dobry jak fuck fuck fuck

Written by: Lyrics Licensed & Provided by LyricFind

Create your own version of your favorite music.

Sing now

Kanto is available on:

google-playapp-storehuawei-store